Dzień, w którym umarła prywatność – kilka słów o wpływie social mediów na naszą prywatność

6 minut

TikTok. Platforma, która zaliczyła jeden z najlepszych startów w historii aplikacji, ever. Aplikacja, która jest najczęściej pobieraną aplikacją na świecie. Aplikacja, która ma ponad miliard użytkowników na całym świecie. Aplikacja, która jest realnym konkurentem dla Mety (Instagram, Facebook) czy Google’a. Aplikacja, która… jest zagrożeniem dla prywatności?

Ten artykuł nie będzie tylko o TikTok’u. Będzie o wszystkich scentralizowanych mediach społecznościowych jak właśnie Instagram, Facebook, YouTube czy rzeczony – TikTok.

O tutaj, w tym news’ie napisałem, że w Montanie, w Stanach Zjednoczonych Ameryki wzięli i zakazali, na szczeblu stanowym, TikTok’a. To jest pierwszy taki ogólny, generalny ban w krajach tzw. zachodnich, bo jak narazie ograniczały się one “tylko” do zakazu instalowania TikTok’a na urządzeniach służbowych pracowników administracji publicznej.

Co ciekawe, Montana to jednak nie pierwszy przypadek, kiedy TikTok został zbanowany. Taki krok podjął też Afganistan w kwietniu 2022 r., Pakistan w 2020 r., a także Iran (chociaż w tej sytuacji blokada jest “dwustronna”, bo TikTok nie oferuje tam swoich usług ze względu na sytuację polityczną🙃 ) zwracając uwagę, że aplikacja jest źródłem “niemoralnych, obscenicznych i wulgarnych” treści, a także powoduje demoralizację dzieci i młodzieży.

But wait! There is more! 

Co jeszcze ciekawsze, w 2020 r. TikTok został zbanowany w kraju o największej (w 2023 r.) liczbie ludności na świecie! W Indiach. Ten kraj już wtedy zwrócił uwagę, że chińska aplikacja może być zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego, ale także dla samych użytkowników.

Dlaczego tak się dzieje?

Przyczyn jest kilka, ale głównymi, wskazywanymi przez rządzących wszystkich krajów są:

  • bezpieczeństwo publiczne,
  • rywalizacja technologiczna.

Czyli nic innego jak geopolityczna batalia o kontrolę i prawo do rozprzestrzeniania informacji. Mamy tutaj zatem nic innego, jak rywalizację dwóch “obozów” (skąd my to znamy, huh?) – Zachodu pod światłym przewodnictwem USA, a po drugiej stronie Chin.

TikTok jest aplikacją stworzoną pierwotnie na rynek chiński (tam, nazywa się DouYin), która następnie została sprzedana na nasz tzw. rynek zachodni. Z informacji, którymi dzielą się Stany Zjednoczone czy Komisja Europejska, głównym zagrożeniem jest to, że dostęp do wszystkich danych przetwarzanych przez TikTok’a mają Chiny, a ściślej – Komunistyczna Partia Chin. Dotyczy to nie tylko danych „zwykłych” użytkowników, ale również dziennikarzy, pracowników administracji, pracowników korpusu dyplomatycznego. To by oznaczało, że Chiny (KPCh) gromadzą masowo dane o wszystkich użytkownikach, a następnie wykorzystują je do własnych, niecnych celów.

*ekhem* Globalna inwigilacja *ekhem* Sojusz Pięciorga Oczu *ekhem* Snowden

Czy tak jest? Lubię mawiać:

Może tak być, a może też tak nie być. Takie są, zasadniczo, możliwości. 

i tego też się będę tutaj trzymał. Aczkolwiek ten powód nie jest moim zdaniem najważniejszy. Jest inny, który powinien być zdecydowanie bardziej nagłaśniany, ale jednocześnie bardzo, BARDZO trudny, mianowicie… 

Social mediów wpływ na prywatność

…wpływ tej aplikacji (i innych social mediów takich jak Instagram, Facebook czy YouTube) na użytkowników, na nas. Na nasze zdrowie psychiczne, na naszą zdolność poznawczą.

Tak, otwieram właśnie na tym blogu puszkę Pandory (czy może „puszkę z Pandorą”, jak wolą niektórzy 🤭). Możecie zapytać dlaczego mówię (piszę) o wpływie social mediów na nas, a przecież to jest blog o prywatności!

Paradoksalnie, oba tematy są ze sobą powiązane. Czym jest prywatność? W skrócie (bo artykuł na ten temat „się pisze”) to m.in. stan w którym kontrolujemy nasze informacje, nasze dane (w tym dane na nasz temat). Dzielimy się tymi danymi tylko na „naszych zasadach”.

I tutaj wchodzą media społecznościowe, a ściślej, algorytmy na których opierają się te media. 

Jak to się dzieje, że tak precyzyjnie są w stanie dopasować nam konkretne produkty, usługi, grupy zainteresowań? Odpowiedź jest prosta – bo im na to pozwalamy, za każdym razem, gdy klikamy „Lubię to”, gdy wyszukujemy kogoś lub coś, gdy dajemy serduszka pod zdjęciami znajomych, gdy scrollujemy przez kolejne newsy. Takie „karmienie” algorytmów sprawia, że są one coraz lepsze, coraz precyzyjniejsze.

Oczywiście:

  • jest to dla nas wygodne, 
  • często upraszcza nam życie podrzucając nam np. informacje o książce czy filmie, który może nam się spodobać; 
  • jest to też dla nas źródłem uśmiechu i radości, np. gdy widzimy kolejnego mema czy inny zabawny filmik; 
  • jest to dla nas źródłem wiedzy o świecie, np. gdy widzimy kolejnego news’a o posunięciach wojsk ukraińskich czy o nowych przepisach drogowych. 

A to wszystko, każdy z tych elementów, w ciągu kilkunastu sekund, „za jednym pociągnięciem palca”. 

To sprawia, że jesteśmy wystawieni (a w zasadzie wystawiamy się sami, tylko nie do końca to rozumiemy) na kolejne silnie angażujące, ale rzadko jakościowe treści, które z kolei powodują wyrzuty dopaminy, dającą nam tymczasowe poczucie spełnienia. Problem jednak jest taki, że jesteśmy tylko ludźmi, a nasz mózg bardzo lubi dopaminę i potrafi być bardzo „zachłanny” oczekując coraz to kolejnych jej dawek (tak właśnie działa uzależnienie). 

Filmiki na TikTok’u, reels’y na Instagramie, shorts’y na YouTubie mają kilka cech wspólnych:

  • są krótkie (im dłuższa treść, tym szybciej stajemy się znużeni)
  • przykuwają oko (treści są krzykliwe, szokujące, oddziałujące na emocje)
  • są generowane bez końca (nie ma możliwości “przescrollowania” do samego końca, algorytm cały czas podpowiada coś nowego).

To bezpośrednio oddziałuje na nasze zdolności poznawcze, w szczególności za ośrodek odpowiedzialny za spełnienie oraz aktywuje system nagród. Krótkie filmiki, o różnych treściach są bardzo angażujące i sprawiają, że “odczuwamy” w tym bardzo krótkim czasie różne skrajne emocje, od śmiechu do łez, przez wzruszenie aż po przygnębienie. To natomiast, może powodować przewlekły stres związany z przeładowaniem informacyjnym, przebodźcowaniem.

Badania wskazują, że media społecznościowe mają ogromny wpływ na to jak się zachowujemy, jak odbieramy innych, aż w końcu jak się czujemy

Nie pomaga w tym wszystkim fakt, że człowiek mimo wszystko jest “zwierzęciem stadnym”, a w zasadzie – boi się wykluczenia, czy to wykluczenia z grupy, z towarzystwa czy… wykluczenia z “bycia na czasie”. To ostatnie, to pojęcie naszych czasów, FOMO (fear of missing out), strach przed tym, co nas omija. Okay, ale jak to się ma do prywatności? 

Wiedza o człowieku, jest poza człowiekiem

jak pisze Dukaj w swoim (fenomenalnym IMO) eseju Po piśmie.

Tymczasem, karmiąc algorytmy oddajemy wiedzę o nas samych nie zdając sobie z tego sprawy. Zgodziliśmy się na to akceptując politykę Facebook’a, politykę Instagram’a, politykę TikTok’a. Zgadzamy się na to każdego dnia akceptując każdą politykę prywatności czy politykę cookies na stronach XYZ. Facebook, Instagram, TikTok – social media w ogóle, są nie tylko na tych stronach, ale też na stronach naszych ulubionych sklepów z książkami, ubraniami, zabawkami. Akceptując wszystkie ciasteczka (taki fajny artykuł o ciasteczkach napisałem – o tutaj, tutaj możesz go przeczytać), gdy chcemy kupić kolejną rzecz, karmimy ten sam algorytm. Algorytm, który nie tylko odtwarza naszą osobę, ale decyduje za nas, co może być dla nas dobre podrzucając nam kolejne produkty, kolejne filmiki.

Te mityczne „algorytmy” wiedzą o nas bardzo dużo, wiedzą o nas więcej niż my sami o sobie wiemy. Co więcej, sam Facebook zdaje sobie z tego sprawę.

***

W tym dniu, gdy zgodziliśmy się skorzystać z Internetu, w tym dniu zgodziliśmy się poświęcić naszą prywatność. Czy to dobrze? Czy to źle? Czy było / jest warto?

Nie mnie to oceniać. Pozostawiam to każdemu z Was. Moim zadaniem tutaj jest tylko zatrzymanie na chwilę i skłonienie do refleksji.

Trzymajcie się ciepło i uważajcie na siebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *